21.02.2014

Coś dla głodomora

Jak widzę ułożenie mojego jedzenia na talerzu, to nie potrafię go nazwać inaczej, niż karma albo pasza. Biedne posiłki wyglądają tak, jakby pani z poczty potraktowała je swoimi delikatnymi dłońmi (mieliście kiedyś nieprzyjemność zniszczenia przesyłki przez panią z poczty, która zbyt mocno wali pieczątką?). No nic, korzystając z chorobowego, postanowiłam zrobić sobie zupę. O dziwo wyszła smaczna. I totalnie zdrowa, nie mająca w sobie żadnych sztucznych ulepszaczy.
Składniki:
2 puszki pomidorów (ja robiłam zupę z domowych, dużych przecierów)
marchewka
pół selera
3 cebule
2 ząbki czosnku
lubczyk
2 łyżki groszku konserwowego
sól
pieprz
Cebulkę przysmażyłam na łyżeczce oleju, wrzuciłam do pomidorów, dodałam trochę wody, wsypałam marchewkowe talarki oraz seler pokrojony w drobniutką kostkę i gotowałam całość przez ponad 2 godziny na bardzo wolnym ogniu. Pod koniec dodałam sól, pieprz, lubczyk, groszki i wcisnęłam czosnek. Zupa genialnie zapycha (a dzisiaj jestem bardzo głodna).


A to mój typowy obiad. 40g ryżu (waga suchego), 2 jajka, resztka buraczków ze słoika (uwielbiam buraczki firmy Orzech), papryka. Nie wygląda zachęcająco, ale da się zjeść. Jest tego jak dla mnie za dużo, ale skoro mam się trzymać proporcji diety, to nie zmniejszam ilości. Trudno, najwyżej żołądek się rozciągnie.


Jak dobrze, że nadchodzi wiosna. Nienawidzę zimy, po prostu jej nie cierpię. Ach, chciałabym dożyć czasów, gdzie mogłabym w Polce uprawiać palmy. Nie musiałabym wtedy jeździć po zdjęcia z tymi zacnymi drzewami na południe, leżałabym sobie na hamaku w prywatnych tropikach i byłabym wachlowana przez stado opalonych, nasmarowanych olejkami mężczyzn. Cóż, chyba czas zejść na ziemię. Dobrze, że znalazłam w ogrodzie przebiśniegi, przynoszą one nadzieję, że wkrótce znów będzie pięknie i zielono. Dobranoc!

12 komentarzy:

  1. Zupka wygląda naprawdę zachęcająco! Szkoda, że nie specjalizuję się w gotowaniu zup, bo bardzo je lubię, a bym w prosty sposób miała obiad na kilka dni... Ale zraziłam się po pewnej zupie (warzywnej? sama nie wiem, pamiętam tylko pływającą cebulę i paprykę) ugotowanej X lat temu. Nie wiem skąd miałam przepis, ale zdaje się, że to jakiś dietetyczny wymysł był. Jak dla mnie nie do przełknięcia, ale mamie podobno smakowała (podobno - może nie chciała dziecka urazić :D). Poza tym po prostu nie potrafię gotować zup, ale Twoją pewnie przetestuję skoro przepis mam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja od dawna jestem przyzwyczajona do takich smaków, może dlatego takie jedzenie mnie nie odrzuca:). Rób zupy, w końcu wystarczy do nich wrzucić tylko jakieś warzywka i gotowe. Przynajmniej zdrowe są i nawadniają organizm. Na mnie działają pozytywnie, bo nie lubię pić i zwykle jestem odwodniona. Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Hej, właśnie dałaś mi nadzieję na to, że da się ugotować normalną, smaczną zupę, bez wywaru mięsnego (bo nie było tam żadnego mięsa, prawda?). Odkąd przeszłam na wegetarianizm tęsknię głównie za zupami, próbowałam 2 razy zrobić wege-rosół, a wyszła z tego jakaś pokraka nie do zjedzenia...
    A przebiśniegi też widziałam parę dni temu i rzeczywiście, aż budzi się radość w sercu :))

    Pozdrawiam, zwykle nie komentuję, ale miło mi się Ciebie czyta i kibicuje w zmaganiach. Choć ja wagi nie zrzucam, to też mam różne przejścia ze swoją dietą i jadłospisem, różne zdrowotne przeboje - więc to co piszesz jest mi w pewien sposób bliskie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy daję Ci nadzieję na smaczną zupę? Nie wiem, to co smakuje człowiekowi na diecie, niekoniecznie podchodzi osobom nie ograniczającym się (nawet króliczkom) :)
      Zrób sobie barszcz na bazie własnego, ukiszonego soku z buraków, jest bardzo smaczny, jak będę w domu, to znajdę przepis na niego i Ci go podrzucę. Jeszcze jakbyś tam dodała botwinki (to już bardziej na wiosnę) i innych warzyw, a całość zabieliła śmietanką, to miałabyś obłędną, dietetyczną zupę:)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Zupa wygląda bardzo smakowicie, obiad już trochę mniej, ale ja nie lubię suchego ryżu, więc może to przez to. Poza tym dla mnie głównym problemem diet jest to, że jak piszesz, "da się zjeść". Ja kocham jedzenie, jestem w tym względzie prawdziwą hedonistką i jak mam jeść coś, co "da się zjeść" to wolę nie jeść w ogóle. Każdy zapewnia, że dietetyczne jedzenie może być dobre, a jak masz ochotę na czekoladę, zjedz... owoc. Tylko dla mojego mózgu owoce nie są słodyczami. Owoce to owoce. A słodycze to słodycze. Ja jeszcze nie znalazłam dla siebie odpowiedniej drogi i złotego środka, ale mam nadzieję, że w końcu mi się to uda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, to widzisz, ja mogłabym się zajadać suchym ryżem, posypanym koperkiem. Nie przepadam za polewaniem ryżu/kaszy/ziemniaków sosami, ale przyznaję, że młode ziemniaczki okraszone przyrumienioną na maśle bułką tartą są najcudowniejsze na świecie:).
      Widzisz, specjalnie piszę "da się zjeść", bo wiem, że osoby nie będące na diecie lub zbyt krótko odchudzające się, nie będą w stanie pojąć jak takie rzeczy mogą być dobre. Mnie polubienie zdrowszego jedzenia zajęło dobrych kilka miesięcy. Początek diety był dla mnie torturą jeśli chodzi o kwestie smakowe. Teraz przepadam za prostymi smakami, lubię delektować się poszczególnymi warzywami i totalnie nie przeszkadza mi już to, iż jest to pokarm nadający dla królika albo innego futerkowego zwierza.
      Co do porównania czekolada vs owoc... No weź... Czekolada zawsze będzie numerem 1! Ostatnio testowałam z moim panem motywatorem czekoladowe fondue z pomarańczą. Zjadłam dwie cząstki owocu okraszone czekoladą. Smakowały niebiańsko, ale tak mnie zaczęły od słodkiego boleć zęby, że zaraz odechciało mi dalszego zajadania i stwierdziłam, że to nie dla mnie:). Co do Twojej drogi - wcale Ci się nie dziwię, że jest to trudne, bo to zmiana całego życia nie na chwilę, a w naszym przypadku na zawsze. Ale warto, czuję się sto razy lepiej, niż przed dietą. I bardzo żałuję, że tak długo odkładałam decyzję o odchudzaniu. Powodzenia!

      Usuń
  4. Trafilam dzisiaj na Twojego bloga i przepadlam, przeczytalam go od poczatku do konca. Podobnie, jak Ty, styczen tamtego roku byl dla mnie przelomowym. Na wadze zobaczylam pierwszy raz wynik 91 kg, przy identycznym z Twoim wzrostem 172. Najpierw przez miesiac zrezygnowalam ze slodyczy i fastfoodow, potem 2 miesiace bylam na diecie slow carb. Dzieki temu wrzucilam w sumie ok 9 kg... Potem stracilam zapal. Teraz od marca zaczynam, jak to mowia, 'ostatnia diete w zyciu' w gacaWawa. Za Ciebie trzymam bardzo mocno kciuki i kibicuje!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie za słowa wsparcia! O, u pana Gacy będzie chyba trudno, prawda? Przynajmniej takie mam wrażenie po jego programie, gdzie uczestnicy musieli naprawdę konkretnie się poświęcić, aby sprostać jego wymaganiom. Podziwiam Cię i oczywiście także życzę Ci powodzenia! Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. ja Tobie tez dziekuje za te slowa. Licze na to, ze ktos mnie w koncu wezmie w obroty. Ludzi z programu spotkalam na zywo i bylam pod ogromnym wrazeniem. Mam nadzieje, ze podolam :)

      Usuń
    3. Faktycznie wyglądają tak dobrze jak w telewizji? Super, że się zawzięłaś. Trzeba mieć niesamowitą odwagę i determinację, by walczyć z kilogramami pod przewodnictwem pana Gacy. Już jesteś bardzo silna psychicznie, bo podjęłaś przełomową decyzję, a jak potrenujesz i spadną kilogramy, to i fizycznie będziesz nie do pokonania. Tak trzymaj!

      Usuń
    4. Wygladaja super. Co prawda Gosia S nie wyglada tak dobrze jak na zdjeciach (wydaje mi sie, ze delikatnie ja sfotoszopowali w udach) ale przemiana i tak niesamowita. A Marek? Bylam w szoku. Zadnej zwisajacej skory- nieprawdopodobne, przy tej masie, jaka mial przed odchudzaniem. Inne pokazane osoby przed-na zdjeciach, a potem przechodzace kolo mnie...zwykle musialam zbierac szczeke z podlogi :) Bede zdawac u siebie relacje z postepow, takze jakbys miala chwile to zapraszam niedlugo... :)

      Usuń
    5. Nawet nie wiesz jaką dałaś mi nadzieję, opowiadając o nich. Wizja strasznej, zwisającej skóry jest moim koszmarem. Będę Cię oczywiście odwiedzać na blogu i kibicować:). Pozdrawiam!

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...