23.04.2014

I po świętach

Przed świętami, w święta i po świętach miałam taki natłok obowiązków, że blogowanie ograniczyłam do zera. Bardzo przepraszam! Postaram się poprawić, niech tylko ten zwariowany tydzień minie.
Skłamałabym, gdybym powiedziała, że w czasie świąt jadłam moje serki, jogurciki, suche kurczaczki i tym podobne frykasy. Konsumowałam wszystko co było w domu, zachowując jednocześnie normalne (a nie świąteczne) wielkości porcji. Skończyło się to dla mnie tak okropnym bólem brzucha, że we wtorek od razu wróciłam do mojego sposobu żywienia. Jakie są moje wnioski?
Kiedy byłam najedzona do granic możliwości (a moje obecne możliwości są naprawdę marne), to czułam się po prostu fatalnie. Byłam zmęczona, śpiąca, otumaniona i obolała. Jak czułam się we wtorek na diecie? Fantastycznie! Nawet ćwiczenia wykonywałam z przyjemnością, bo poczułam dodatkowy przypływ sił. A jaka jestem teraz ekonomiczna... Ostatnio wstawiłam się kieliszkiem wina. Wstyd! 
Koniec fajrantu, miłego dnia :)

Moje wczorajsze poświąteczne śniadanie. Jaja smerfów, papryka, chrzan z buraczkami
 i ta cebulka (cholera, zapomniałam jak ona się nazywa)

Przyjemne ćwiczenia - polecam

34 komentarze:

  1. Święta to straszny czas, sama gdy jadłam więcej czułam się masakrycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo, przerażający - wszędzie jedzenie i jedzenie. Nawet mój kot wyglądał jak smaczny kąsek. Uf, dobrze, że to już za nami!

      Usuń
    2. Ale kota to już zotaw. Biedny! Ciekawe czy wie że miałby stać się kąskiem swojej pani ;-))

      Usuń
    3. Odpuszczę mu, bo nie chce mi się wyciągać później jego futerka z zębów:P

      Usuń
  2. Mówiąc: "ta cebulka", masz na myśli dymkę ze szczypiorkiem? :)
    Ja też zauważyłam, że, przyzwyczajona do swojego nowego sposobu żywienia, czuję się co najmniej nie przyjemnie nawet po jednym dniu jedzenia cięższych pokarmów. I dobrze, nie będzie tak kusiło. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, o, o :D właśnie miałam na myśli dymkę ze szczypiorkiem i za Chiny Ludowe nie mogłam sobie przypomnieć jak to się zwie! Bardzo dobrze, niech kaloryczne jedzenie nie kusi, widocznie nasze żołądki zrobiły się delikatne jak dziewicze lica:P
      Ech, a w zeszłym roku mogłam tyle zeżreć... Pewnie i Ciebie bym w sobie zmieściła, a co!

      Usuń
  3. Dieta to nie katorga a święta nie dziennie mamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co prawda, to prawda ;) choć ja akurat po świętach czułam się jak po ciężkiej katordze ;)

      Usuń
  4. Jaja smerfów xD Śmiechłam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma się z czego śmiać! Widzisz jakie są duże? Jakby mnie taki smerf wychędożył, to pewnie stałabym się niebieska z wrażenia!

      Usuń
    2. Aaaaahahahahaha, ale wiesz, że duże jajka jeszcze o niczym nie świadczą? ;D

      Usuń
    3. E, Smerfetka nie może się mylić :D

      Usuń
    4. Smerfetka jedna i całe stado Smerfów jej nie zmęczyło ;)

      Usuń
    5. No dobra, przekonałaś mnie - nie zerżnę smerfa :D

      Usuń
  5. Dobrze, że święta nie trwają tydzień :)
    Super, że od razu umiesz się przestawić na dietetyczne jedzonko. Mi na szczęście też się udało, choć miałam wątpliwości, czy to w ogóle możliwe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra sraka i ból brzucha mogą zdziałać cuda :D

      Usuń
  6. Ja sobie w święta pozwoliłam na nieco więcej, jednak nie zrezygnowałam z ćwiczeń. Filmik, który wrzuciłaś ja sama bardzo polecam, ponieważ ćwiczę z tą panią 5 tydzień 4 razy w tygodniu i z każdym kolejnym mijanym tygodniem widać efekty na moich rękach i obojczykach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znalazłam go niedawno i testuję :) Skoro go polecasz, to jeszcze chętniej będę się do tych ćwiczeń przykładać :)

      Usuń
  7. A jajeczka jakie niebieskie;) hihi takie uroki pisanek:)

    OdpowiedzUsuń
  8. a ja o dziwo nie jadłam aż tak dużo w święta. o dziwo, bo jak przystało na głodnego studenta, głównie po to jeżdżę do domu. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. dobrze, że święta trwają tak krótko : ) ale fajnie też, że udało się podczas nich ocenić naszą dietę i dobre samopoczucie, które dzięki niej mamy!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja święta troszeńkę olałam, głównie przez wzgląd na nadmiar obowiązków. No, ale była moja ukochana sałatka jeżynowa <3 dieta poszła daaleko ode mnie. Ups. No ale to tylko parę dni, więc nie ma straty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo kaloryczna ta sałatka? Brzmi baaaardzo kusząco :P

      Usuń
  11. Zazdroszczę... Mój żołądek nie zna granic, a w święta ( i po świetach) się o tym dobitnie przekonałam ;/
    Ale nie mogę się nie zgodzić z wpływem jedzenia na samopoczucie - kiedy już nażarłam się do tego stopnia, że nie mogłam się ruszyć (niedziela), czułam się gorzej niż fatalnie toteż już w poniedziałek wróciłam (jednodniowo niestety) do lekkiej diety i zamiast wpieprzać jak opętana, poszłam biegać. W każdym razie czułam sie milion razy lepiej i takich przykładów mogłabym mnożyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E, myślę, że nie zmieściłabyś mnie do żołądka, więc nie jest tak źle ;P
      Ja po przeżarciu miałam ochotę zwymiotować, ale uznałam, że:
      - zeżarłaś? straw to i cierp.
      Uf, nie ma to jak umiar!

      Usuń
  12. No ja nie powiem, w Święta też sobie pofolgowałam, ale ani razu do przejedzenia, bólu brzucha czy mdłości (dawniej mi się zdarzało przejeść do tego stopnia!). Teraz wróciłam do swojej diety, wyjadam tylko resztki - pasztet, galaretki z kurczaka, wczoraj jeszcze resztkę ciasta. Ale już nie szaleję.
    A noga? Hmm, chyba się goi, choć trudno stwierdzić. Kontrolę mam za tydzień z kawałkiem i wtedy się okaże, czy już mogę powrócić do swojego normalnego życia (powrót do pracy będzie koszmarem, wiem to już teraz) czy nadal pozostanę na kanapie, z wielkim tyłkiem i brakiem perspektyw na szybkie jego kurczenie się.
    Doszłam do wniosku, że jednak muszę z diety wyeliminować węglowodany. Nie tak zupełnie, ale mocno je ograniczyć. Bo niestety mój organizm zupełnie sobie z nimi nie radzi :(
    Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za troskę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, ale żebym chociaż zjadła te ogromne ilości jedzenia:P a tu bida była a i tak czułam się potwornie przeżarta. Skoro Twój organizm nie radzi sobie z węglowodanami, to je ogranicz:). A może Ty po prostu potrzebujesz paleo? Może Twój organizm nie radzi sobie z glutenem? Fakt, wkurza mnie ta wszechobecna moda na bezglutenowe jedzenie, ale w niektórych przypadkach faktycznie ma to rację bytu. Nie zastanawiałaś się nad tym? Pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. Nie, raczej chodzi typowo o węgle. Po przejściu przez stada rozmaitych diet niestety przyznaję, że węglowodany po prostu mi nie służą. Mogę nawet czekoladę i lody jeść, a i tak schudnę po wyeliminowaniu chleba, makaronu, ziemniaków, itd. Tylko czemu to musi być takie smaczne?
      Poza tym na dietę bezglutenową to ja się zupełnie nie nadaję.

      Usuń
  13. ja niestety na święta nie znałam umiaru... chodzę z wydętym brzuchem do tej pory xD pochłonęłam chyba wszystko ze stołu a teraz płaczę nad dodatkowymi kilogramami :D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...