4.02.2014

Czy rozumiem osoby, którym nie powiodło się z odchudzaniem?

Zdecydowanie tak! Sama jestem takim człowiekiem. Było tak dobrze i co? Wybrałam powrót do otyłości. Potem latami pielęgnowałam swój tłuszczyk od czasu do czasu decydując się na idiotyczne diety, które spowalniały mój metabolizm i sprawiały, że jeszcze szybciej tyłam. Cholera gdzie te czasy, kiedy ważąc 80kg, uważałam się za spaślaka? Trzeba być idiotą, żeby do tego stopnia nie szanować własnego zdrowia i ciała. Natura i geny obdarzyły mnie urodą, przez co nigdy nie miałam problemów ze znajdywaniem sobie mężczyzn, nawet będąc osobą otyłą. I co z tego? Nie lepiej być pięknym człowiekiem, niż grubą z ładną buzią? Wiadomo, liczy się wnętrze, ale po co robić z siebie dobrowolnie paszteta? Hm, wróć - za bardzo odbiegłam od tematu.
Powrót do otyłości po doprowadzeniu się do formy, świadczy o braku miłości do siebie, o zniechęceniu, znudzeniu tymi godzinami, ograniczeniami, liczonymi porcjami jedzenia, czasem to po prostu zwykła samotność... Człowiek chciały sobie usiąść, nażreć się, iść spać i niczym się nie przejmować. W sumie całkiem zdrowe podejście o ile taki wyskok zdarzy się raz na kilka miesięcy. Po wszystkim zapomina się o sprawie i wraca do normalności, czyli zdrowego stylu życia. Niestety wiem z autopsji, że jeśli grubas lub eksgrubas zacznie się tak pocieszać, to na jednej uczcie się prawdopodobnie nie skończy. Przecież zeżarłam wczoraj za dużo i co? Nic się nie stało, brzuch nie urósł, na rękach nie pojawiły się buły, dupa nie wyszła ze spodni. Dobrze jest. Mmmm, jakie dobre kremówki, jak zjem trochę, to nic mi nie będzie, jutro to sobie odćwiczę. Pojutrze jest to samo, tylko człowiek po prostu zapomina o ćwiczeniach, powoli przestaje mówić: od jutra koniec. Je, je, je, aż w końcu budzi się otoczony przez kilkadziesiąt, albo kilkaset kostek smalcu, których nijak nie da się oderwać od własnego ciała. I wtedy zaczyna się zastanawiać... Za późno.

Ten tekst dedykuję sobie, absolutnemu głupcowi, który obudził się za późno. Obym była w stanie przeczytać go i zrozumieć, kiedy rozum odmówi mi posłuszeństwa na rzecz zaspokajania kubków smakowych.

Licząc, że kostka smalcu ma 200g, to pozostało mi 200 takich kostek do zrzucenia. Miłego wieczoru!

Wyborowy!

Ja kiedyś. Lubiłam siebie.

5 komentarzy:

  1. Ja jako dorosła osobą nigdy nie byłam szczupła. Od dzieciństwa zmagam się z otyłością, więc nie mam pojęcia jak to jest być szczupłym. Też nigdy nie miałam problemów towarzyskich ani na kanwie koleżeństwa, ani w relacjach damsko-męskich.
    I ja niestety nie rozumiem jak można się znowu doprowadzić do otyłości po schudnięciu. Choć sama się doprowadziłam (schudłam ponad 30 kg, które wróciły po dłuższym czasie). Ale choć sama to przeżyłam, to nie rozumiem, jak można.
    Nie rozumiem też jak można się doprowadzić do wagi np. 300 czy 400 kg. Moją granicą jest 133 kg, najwyższa waga jaką kiedykolwiek osiągnęłam. Gdy napisałam kiedyś takie zdanie na forum, bardzo słusznie ktoś mi odpisał, że osoba szczupła też może nie rozumieć, jak się można doprowadzić do wagi 130 kg. I będzie miała rację.
    A jednak nadal trudno się zmobilizować.
    Dobra, już sama nie wiem co dokładnie chciałam napisać, więc skończę w tym miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech, bo gdyby ludzie to rozumieli i zawsze nad tym panowali, to nie byłoby na świecie otyłości. Ciężko zwalczyć nałóg jedzenia, bo o ile narkotyki/papierosy/alkohol można całkowicie wyeliminować, to z posiłków zrezygnować nie można. Na słodyczach, podobnie jak na papierosach, powinny być napisy. Otyłość powoduje raka i choroby serca. Otyłość zabija. Dopóki komuś grubemu nie posypie się zdrowie, to nie zdaje on sobie sprawy z tego jak daleko zabrnął. Ja sama choć staram się być świadoma zagrożeń, to na co dzień o nich nie myślę. A szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie takie samo zdanie na temat nałogu jedzenia :) Od każdego innego można się odciąć, a jeść przecież trzeba.

      Usuń
  3. Hej, wlasnie zaczelam czytac twojego bloga i przy tym oto poscie postanowilam ci zostawic komentarz.
    Nigdy nie bylam otyla (moje max to okolo 70kg przy 172cm), ale znam dokladnie problem z odpuszczaniem sobie - bo przeciez ten hamburger/frytki/kebab nie zaszkodzi jak jutro bede trzymac sie diety. Przez takie myslenie wlasnie z 50kg doprowadzilam sie do 70Kg. Moze i nie tragedia, ale roznica jest i moj narzeczony sie zastanawia, czy to nie przypadkiem objawy depresji (i tam takie moje dolegliwosci psychiczne). Wiec tak, obzeranie sie jest tez u mnie wyrazem 'nienawisci' do siebie.
    Pozdrawiam i trzymam kciuki za przetrwanie na diecie :D
    Anne-Marie
    (sry za wszystkie bledy gramatyczne/ortograficzne....)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie za ten komentarz! Masz 100% racji, można popełniać głupoty będąc otyłym/mając nadwagę/czy będąc szczupłą osobą. Ich skutki potrafią być okropne. Dobrze, że zatrzymałaś się na wadze 70kg, a nie zabrnęłaś jeszcze dalej! Mam nadzieję, że poradzisz sobie z własnym myśleniem o sobie i poprawisz jakość własnego życia :) Powodzenia! Pozdrawiam :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...