Co za luksus! Wspaniałe, fantastyczne uczucie. Cholera, mam dzień dla siebie! Upiększam się, medytuję, masuję, balsamuję... Robię co dusza zapragnie (i na co pozwala mi choróbsko). Dzień rozpoczęłam od wyprodukowania sobie mydełka (na bazie Białego Jelenia) z dodatkiem kawy, imbiru, kakao, wanilii, oleju z pestek winogron (bo nie ma intensywnego zapachu), olejku arganowego, olejku lawendowego i soli. Z rozmachem, a co tam! Zafascynowana mydlarstwem gotowałam, mieszałam, dodawałam składniki, wąchałam aż w końcu osiągnęłam to!
Pachnącą ciasteczkiem kupę.
Z braku laku przełożyłam tę kloaczną masę do foremki, uklepałam, powąchałam i przyozdobiłam anyżem. Tak - liczyłam na to, że mydełko przypominające gówno, stanie się chociaż gównem artysty
(o tym można poczytać tu: gówno artysty). Niestety nie osiągnęłam zamierzonego efektu i w rezultacie mydło wygląda tylko bardziej komicznie. Bo kto normalny ozdabia kupę? Na szczęście moja siostra, widząc to schnące cudo zapytała: JESZ CIASTO?!
- Nie, to nie ciasto, to ujędrniające mydełko.
Łaskawie przemilczała temat.
A oto kolejny mój eksperyment. Swego czasu naczytałam się o peelingu głowy. Rzecz dla mnie absolutnie abstrakcyjna. A skoro tak, to musiałam przekonać się na własnej skórze jak to cudo działa. Oczywiście żal mi pieniędzy na jakieś specjalistyczne peelingi do głowy, czy szampony - postanowiłam wziąć sprawę we własne ręce i wyprodukować co? - jajco, a dokładniej żółtko. Z cukrem, chilli i odżywką. Ilość cukru była zatrważająca, a kiedy wmasowałam tę lepką masę w skórę głowy, to przeraziłam się. Na głowie miałam autentyczny hełm ze sklejonych, paskudnych włosów, które mogłam dowolnie formować palcami. No nic, stwierdziłam, jakoś to zmyję. I stała się rzecz niesłychana. Skóra była cudownie odświeżona, zniknęły śladowe ilości łupieżu, który mnie tak irytował, włosy były miękkie, przyjemne, niesplątane. Cud, miód i orzeszki. Polecam każdemu takie spa dla głowy.
Uszczęśliwiona dzisiejszym dniem, umaziałam sobie błyszczykiem usta, zrobiłam pamiątkową fotografię i wskoczyłam do łóżka. Miłego dnia!
Dzięki! Ja za Ciebie także trzymam kciuki. Wygląda na to, że jesteś jedną z tych szczęściar, które mimo nadwagi mają szczuplutkie twarze. Fajosko!
OdpowiedzUsuńW twarz mi nie poszło, to prawda, ale za to dupsko i nogi - po prostu horror. Mam nadzieję, że jakoś to opanuję :) Dzięki!
UsuńWow, masz śliczną twarz! Co prawda w większości przysłaniają ją włosy, ale i tak...bosko ;)
OdpowiedzUsuńJejku, ale cudowne usta :D
OdpowiedzUsuńBoże, kobiety, przestańcie z komplementami, bo sobie z tym nie radzę:). Dzięki! A co do włosów, to taka cenzura, lepsze to, niż pasek na oczy :D pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAh moja droga, rozumiem, ja również obdarzona ponadprzeciętną urodą, a jak ktoś to zauważy to się rumienię :P :P :P
UsuńJak pojedziesz do Kanady to mów wszystkim, żeś Polka - niech marzą o naszym kraju ze ślinotokiem na ustach :D
UsuńMuszę wypróbować tego peelingu, skoro takie cuda działa :) Już sobie zapisałem przepis i wieczorem będę działać :)
OdpowiedzUsuńDziałaj, działaj, tylko daj porządną ilość odżywki:) Są jeszcze różne opcje z kawą i innymi ziarenkami, ale do mnie to nie przemawiało. Nie chciałabym mieć resztek kawy między włosami, a cukier przynajmniej się rozpuszcza. Pozdrawiam!
UsuńW sumie każdy dzień jest dniem dla nas :) Ćwiczymy, chudniemy i to dla siebie a nie dla nikogo innego ;)
OdpowiedzUsuńMasz 100% racji! Ja musiałam długo, długo walczyć sama ze sobą, by chudnąć dla siebie. Totalne zaślepienie, pozdrawiam!
UsuńNie wiem, czy bym się odważyła na ten piling do włosów (dla mnie to już w ogóle zupełna abstrakcja), ale błyszczyk wygląda całkiem zacnie :) Jaki to? :P
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za zrzucane kg!
Odważ się, skóra czuje się wtedy fantastycznie! No, chyba, że masz dready, albo warkoczyki, wtedy faktycznie byłoby się czego obawiać:).
UsuńBłyszczyk to to:
http://szafa.pl/c11819919-avon-nowy-blyszczyk-kolory-blasku-orange-crush.html
kolor: kiss kiss
Dzięki! :)
Jak nie mam siły to zaglądam do Ciebie i dajesz mi motywację do działania. Piękna jesteś! Na prawdę! Nie jeden chudzielec pozazdrościłby. A to mydełko to ciekawe. Jajeczną maskę już kiedyś robiłam i chyba znów zacznę.
OdpowiedzUsuńZacznij z jajeczną maską, od razu poczujesz się przyjemniej. Ostatnio widziałam na Twoim blogu taką rybę, że momentalnie dostałam ślinotoku. Po prostu cudowna! O ile rybki jem z przymusem, to Twoją zszamałabym całą z osteczkami:) Pozdrawiam!
UsuńJa nie eksperymentuję z mydełkami, choć niegdyś robiłam peeling kawowy do ciała z cynamonem. Niestety teraz mam fatalną kanalizację od prysznica i obawiam się, że relaksująca kąpiel z peelingiem kawowym mogłaby się skończyć koniecznością przepychania rur, i cały relaks szlag by trafił.
OdpowiedzUsuń