14.02.2014

Byle do przodu

Dzisiaj obchodzę święto - od 21 styczna do dzisiaj schudłam 2,6kg. Dla osoby postronnej to nic, a dla mnie wielkie osiągnięcie, bo udało mi się przetrwać zastój. Jak tylko pozbędę się parszywego choróbska, to będę ćwiczyć aż miło. Na na razie pozostało mi trenowanie palców u rąk na klawiaturze i chrupanie odrętwiałą szyją (cholera, czemu chrupanie sprawia mi taką przyjemność?!). Jestem już po wodzie z cytryną, dawce lekarstw, śniadaniu... Cóż za aktywny początek dnia! Dlaczego piję rano wodę z cytryną? Nawilżam sobie nabłonki. Brzmi śmiesznie, wiem, ale skoro mam postępować zgodnie z nową dietą, to dostosowałam się i wypiłam szklankę wody w temperaturze mojego ciała z kilkoma kropelkami kwaśnego owocu. Ważne, by woda miała temperaturę około trzydziestu sześciu stopni Celsjusza, po to by nie przyczyniła się do szoku termicznego dla cieplutkiego żołądka. Po co? W środę jeszcze pamiętałam po co, teraz w głowie została mi już tylko informacja o tych nabłonkach, które mam sobie nawilżyć i o tym, że szok termiczny będzie spowalniał procesy służące przyspieszeniu mojego metabolizmu (no, coś takiego, nie będę już więcej tłumaczyć i kompromitować się swoją niewiedzą).  
Dzisiejsze śniadanie:
pół serka wiejskiego light 
40g pieczywa (zrobiłam sobie tosty)
trochę: papryki, pomidorka, rukoli


2 komentarze:

  1. Woda z cytryną jest też wskazana na czczo, bo świetnie oczyszcza organizm. Sama kiedyś pijałam taką miksturę, choć u mnie było to pół cytryny na szklankę wody. A śniadanko wygląda apetycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, chyba zwróciłabym rano tę wodę, gdyby była takim totalnym kwasiurem. Nie nadaję się do aż takich poświęceń :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...