12.03.2014

W czym przeszkadza otyłość?

Mnie we wszystkim. Fakt, potrafię normalnie funkcjonować i radzić sobie z otyłością, ale nie oznacza to, że tłuszcz nie sprawia mi problemów. Sprawia i to znaczne. Kurczę, chciałabym polecieć sobie w ciepłe kraje i nurkować albo zakosztować windsurfingu. Nic prostszego - wystarczy rozbić skarbonkę i wskoczyć do wody. Pytanie skąd wezmę kombinezon wielkości walenia? Przyjmijmy, że uszyłam go sobie z pokrowca na helikopter. I co dalej? Ha, aby zaoszczędzić na podróży, znajdę sobie ekskluzywny lot ryanairem za złotówkę. Jest problem. Przy wadze powyżej 100kg, linie lotnicze każą mi dopłacić za nadprogramowy smalec. No dobra, przegięłam, to akurat jest plotka i ryanair w końcu nie wprowadził ograniczeń dla grubasów. A przecież patrząc na tę sprawę obiektywnie, to otyli przyczyniają się do większych strat  miejsca czy paliwa, a przez to do podwyższenia cen ogółu biletów. 55 kilogramowa laseczka wraz z bagażem, waży w samolocie jakieś 75kg. Gruba blondyna w wersji hard, waży z walizką prawie 150kg. Osoby mające normalną wagę, zaczynają coraz częściej burzyć się o to, że płacą tyle samo co ludzie 100kg+. No właśnie, skąd ta niesprawiedliwość? Poprawność polityczna, podopieczni greenpeacu nie mogą czuć się dyskryminowani. Sama bym jojczyła i czuła się konkretnie upokorzona, gdybym musiała płacić więcej za otyłość. Z drugiej strony może takie nieprzyjemności skłoniłyby mnie do zmniejszenia rozmiaru zadu? Zapędziłam się, wracam do głównego tematu. Wyobraźmy sobie, że planuję ślub z bogatym supermanem z Ameryki. Idę do zagłębia sukien ślubnych (w Krakowie ul. Długa), wchodzę do pierwszego lepszego sklepu i wołam do sprzedawczyni: proszę o najdroższą, największą i najpiękniejszą suknię ślubną! - największe mamy czterdziestki, ale typowy rozmiar sukien do mierzenia to 38. Zonk. Mogę zamówić suknię w dowolnym rozmiarze, ale nie wiem jak będzie ona na mnie wyglądała. Nie mam możliwości przymierzenia stroju i przez kolejne pół roku będę się zastanawiać, czy jeśli ważę 150kg, to ten fason mnie nie pogrubi. Ojej, ojej ludzie zobaczą, że mam "nadwagę". W końcu wpadam w depresję, zrywam z narzeczonym i idę utuczyć się do 200kg, żeby w końcu mieć motywację do diety i zdrowego stylu życia. A co! No dobrze, odchudzam się, biegnę truchcikiem do autobusu aby być fit i w końcu zdyszana rzucam się na krzesło, by zdążyć zająć miejsce przy oknie. Siadam, patrzę na nogi, potem w bok, potem znowu na nogi. Cholera, gdzie ta przerwa między siedzeniami? Nie ma jej, tłuszcz zajmuje moje siedzisko i 1/3 drugiego. Dobra, jestem miękka, wcisnę się w bok autobusu. Przysuwam się do szyby, nogi trzymam ciasno i drętwo, aż zaczynają boleć. Uf, zajmuję 1 i 1/4 powierzchni. Po 20 minutach podróży wstaję zmęczona, obolała i zlana potem. Następnym razem wolę stać. Byłaby to całkiem wygodna opcja, gdyby nie ta siła bezwładności. Im więcej ważę, tym trudniej mi się utrzymać przy ostrym skręcaniu lub gwałtownym hamowaniu autobusu. Pozostaje mi liczyć na to, że moje dłonie i autobusowe rurki wytrzymają ekstremalne obciążenia na jakie je narażam albo, że chociaż ktoś przede mną jest Pudzianem i przyjmie mnie na klatę lub na plecy, kiedy polecę do przodu jak Adam Małysz. Ciężko być grubym człowiekiem. 


13 komentarzy:

  1. Widzę, że jesteś bardzo krytyczna wobec siebie. W piance nigdy nie pływałam, więc nie wiem, ale ja, idąc do salonu sukien w zeszłym roku, wazac dobre 84 kg, rozm 44, tez mialam mega stresa. W pierwszym babka miala jakis oklepany-zupelnie inny moje wymagania (oczywiscie jej o nich powiedzialam), model dla dziewczynek xxl. Ale w kazdym kolejnym bylo lepiej- ja mowie, czego chce a oni pokazuja. Co z tego, ze mnie nie zapiely, wazne bylo ogolne wrazenie. Mam kolezanke, ktora wazac ok 120 tez znalazla sukienke w pierwszym salonie, do ktorego poszla.
    Jadac autobusem (a najczesciej metrem) strasznie zwracam uwage czy sie 'mieszcze' w granicach siedzenia. Pewnie nawet jak schudne to bede tak robic ;/
    Na szczescie jestesmy na dobrej drodze, zeby przestac sie przejmowac takimi 'pierdolami' !!! :) Pozdrawiam cieplo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chodziłam po salonach z bratową, dziewczyna wcale nie była gruba, w czasie przymiarek nosiła rozmiar 42. Sukienki z trudem były na nią wciskane. Owszem, trafiały się jakieś większe rozmiary do przymierzenia, ale były to chyba jakieś odrzuty, bo gotowe modele sukienek 42+ były arcybrzydkie. Muszę być krytyczna wobec siebie, bo właśnie przez nadmierną akceptację i brak samokrytyki doprowadziłam się do rozmiarów chodzącego monstrum;). Gdybym zawczasu popatrzyła na siebie trzeźwo i nie wmawiała sobie, że nie jest jeszcze najgorzej, to nie byłabym dziś otyła. Właśnie przez pryzmat swoich doświadczeń mogę z całą pewnością powiedzieć, że jestem wrogiem wmawiania ludziom tego, iż należy się zawsze akceptować. Gówno prawda. Jak ktoś, kto powinien ważyć 60kg, waży ponad setkę, to powinno mu się mówić, że jest grubasem, a nie kobietą o pełnych kształtach. Otyłość to brzydota, choroba, wcześniejsza śmierć. Powinno się o tym przypominać grubasom codziennie. Fakt, faktem, nie należy popadać w skrajności. Mówię o otyłości ekstremalnej, takiej jak moja była, a nie o zwykłej nadwadze. Co do autobusu, straszny nawyk, teraz mieszczę się na siedzeniu a i tak wciskam się w ściankę:D damy radę, innej możliwości nie ma! ;) pozdrawiam Cię serdecznie :)

      Usuń
    2. Moze kiepsko trafilyscie z tymi salonami. ja sie martwilam, ze w ogole nic na mnie nie bedzie, ale w wiekszosci przypadkow po minach widzialam, ze mialy juz panie rozne klientki, takze uszy do gory. Jak cos, moge polecic jakies salony, w ktorych bylo milo :)
      Wiekszosc dziewczyn ma tak, ze patrzy w lustro i mowi, jaka jestem gruba mimo, ze nie sa. Ja mialam odwrotnie. Patrzylam w lustro i mowilam sobie, ze przeciez dobrze wygladam, a na zdjeciach widzialam zupelnie co innego. Z jednej strony bylo ok, a z drugiej wstydzilam sie chodzenia na basen, odkrywania sie tu i owdzie. Masz racje, wlasnie to jest najgorsze, ze gruby przewaznie akceptuje ta otyloscc, mnie tez to zwiodlo.
      Bratowa znalazla w koncu wymarzona sukienke?

      Usuń
    3. Bratowa już po ślubie (w wymarzonej sukience), doczekałam się nawet bratanicy i bratanka:D Wiesz co, byłyśmy w duuużej ilości salonów, panie były oczywiście przemiłe, nadskakiwały nam, ale ładnych, większych sukien do mierzenia nie miały:) Na dziewczynę trzeba było wciskać trzydziestki ósemki. Wiadomo, za pół roku i tak dostaje się nową suknię, uszytą wg własnych wymiarów gdzieś za granicą (już to widzę, jak to jest szyte we Francji, no chyba, że tak się nazywa jakiś zakład krawiecki w Chinach). Zgadzam się z Tobą, że często dziewczyny przesadzają, wyglądają dobrze, a uważają się za grubasów, choć punkt widzenia zależy niestety od punktu siedzenia. Jak wyglądałam dobrze to nie byłam zadowolona z własnego wyglądu. Jak tyłam to idiotycznie wmawiałam sobie, że nie jest źle iii zachowywałam się dokładnie tak samo jak Ty, jeśli chodzi o odkrywanie się czy basen. Straszne przekłamywanie rzeczywistości. Ale takie już są baby - zakłamane. Mój ojciec dodałby, że malują się i perfumują, bo są brzydkie i śmierdzą :P Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Dokładnie ;) słuchaj tak już chyba jest. Kurcze, im człowiek grubszy tym bardziej sie usprawiedliwia. Wmawia sobie ze jest ok, że się akceptuje. Ale jest jest to kłamstwo. Które trzeba karać ;p hehe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz myślę, że może to trochę dobrze, że taki człowiek coś sobie wmawia, bo jakby trzeźwo na siebie popatrzył, to nie wyszedłby z domu (a przynajmniej nie wyszedłby przed skończeniem się jedzenia w lodówce;P). No dobrze, nie żartuję już, paskudna jestem;P - knebel do ust i jedzenie przez rurkę dla hardcorów! (choć słyszałam o grubasie, który po zmniejszeniu żołądka miksował sobie batoniki i chipsy, byle je zjeść - dla takich nie ma ratunku). Musimy pomyśleć o jakimś gabinecie karania grubasów - im się pomaga, przy okazji się zarabia, a jeszcze można się pięknie wyżyć. Sama bym chodziła na takie terapie, bo jakby mi ktoś natłukł porządnie do głowy, że jestem brojlerem, to od razu odechciałoby mi się jeść! Pozdrawiam!

      Usuń
  3. To co piszesz jest niestety prawdą. Otyłym ludziom jest znacznie trudniej, a najgorsze jest to, że sami są za to odpowiedzialni- za wyrządzoną sobie krzywdę i ból, bo bycie grubasem jest cholernie przykre. Pomijam tutaj nadwagę spowodowaną chorobą. Jednak nie oszukujmy się- mało jest takich przypadków. 99 % ludzi ma nadmiar tłuszczu przez obżarstwo. Ja do nich też należę. Najgorsze jest chyba to, że kiedy odchudzałam się trzy lata temu, doszłam już do wagi 69 kg. Chciałam dalej się odchudzać, ale z tego zachwytu sobą znowu zaczęłam jeść jak totalna maciora i doszłam do wagi 102 kg. Mój największy błąd życiowy. Więc dziewczyny nie popełniajcie tego błędu co ja!!! Nawet nie wiecie jak żałuję, że musiałam wszystko zaczynać od początku. Dobrze, że się opamiętałam przy tej wadze, mogło być jeszcze gorzej. Na szczęście dziś ważę już mniej, ale nadal nie 69 kg. Gdybym wtedy się opamiętała, dzisiaj śmigałabym już po ulicach niczym motyl :p W sukienkach, spódniczkach mini itd. Wiecie pewnie co mam na myśli. Nie ma co się oszczędzać i należy się bardzo krytykować, bo jest za co. Mi osobiście takie wewnętrzne wyzwiska bardzo mocno pomagają ;) Jest to dosyć brutalne, ale skuteczne. Blondi! Świetne teksty piszesz. Są to poważne i trudne dla mnie tematy, ale Ty używasz czasami takich śmiesznych wyrazów, że chyba zacznę to zapisywać. Jeszcze raz dzięki za wsparcie i miłe słowa KOCHANA!!!! ;* ;* ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! :D
      W lecie Ty będziesz latać niczym paź królowej, a ja będę rozciągać swoją skórę jak latająca wiewiórka i pokonywać większe odległości lotem ślizgowym! Dobrze jest! :P 69kg, świetna liczba, nie dość że kojarzy się z przyjemną wagą to i z dobrym seksem! Uf, wracam do pracy, bo dzisiaj do niczego innego się nie nadaję i pieprzę od rzeczy :P Trzymaj się i hoduj skrzydełka! ;*

      Usuń
  4. Mam podobnie, patrzę w lustro, jak ubiorę dobrą sukienkę, wysokie buty - że jest ok. Patrzę na zdjęcia, albo co gorsza na video na którym jestem, siedzę, widok z boku, frontu - masakra, to ja? Ten podbródek, ramiona, faldy, to ja? Ja tak wyglądam? To tak mnie ludzie widzą? Ale numer! No cóż, 83 kg to jednak nie 63 kg. Mam często takie myśli, że kurde tyle lat się już ze sobą męczę, udało mi się 2 lata temu zejść z 93 do 79 i ...zaczęłam myśleć, ze jest ok:) i przytyłam do 85 i teraz znów się odchudzam. Ktoś tu dobrze powiedział : wewnętrzne wyzwiska, to chyba mi pozostało, bo ja jestem zbyt mało krytyczna i przez to sobie folguję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo te lustra są jakieś dziwne! Ja też patrzę w lustro i widzę, że nie jest źle, potem zrobię sobie zdjęcie i co widzę? Brojlera! I to niskiej klasy, bo dobry brojler nie powinien być aż tak otłuszczony. Lepiej wyzywać się samemu, niż tyć i dopuszczać do tego, że w końcu inni zaczną to robić. Nie poddawaj się! Pozdrawiam ;)

      Usuń
  5. Dlatego właśnie ja nie poszłam do salonu sukien ślubnych, tylko zamówiłam piękną sukienkę na allegro, szytą na miarę, w wybranych kolorach, na gorsecie, więc zawsze były jakieś możliwości regulacji :)
    Jak leciałam dwa lata temu na wakacje do Włoch, oczywiście tanimi liniami, w tamtą stronę miałam poważny problem aby się zmieścić. Nawet nie w siedzeniu, bo też jestem miękka, więc mój tyłek się jakoś wcisnął, ale z nogami miałam straszny problem. Doleciałam połamana i niechętna na cokolwiek. Jak wracaliśmy miejsca było znacznie więcej. Nie wiem w sumie dlaczego.
    Zgadzam się, z Tobą, ciężko jest być grubym w tym wychudzonym, choć wciąż niestety tyjącym świecie. Ale trzeba sobie jakoś dawać radę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odważna jesteś z tym zamawianiem najważniejszej sukni w życiu na Allegro! Uwielbiam zakupy przez Internet, ale na taki krok bym się nie zdecydowała;)
      Dobrze, że napisałaś o nogach! Kurczę, im większa byłam, to te kolana wydawały się sięgające dalej i mieszczenie się gdziekolwiek było katorgą. Teraz już raczej nie mam takich problemów, ale pamiętam jak cierpiałam z powodu ciągłego opierania się o coś kolan przez kilka godzin. Zaraz mnie bolały. Trzeba sobie dawać radę i brać się za siebie ;) O ile z otyłością można normalnie funkcjonować, o tyle ciężko będzie żyć długo. Hodowanie tłuszczu, to skracanie sobie życia na własne życzenie. A po co, skoro świat jest piękny i jeszcze tyle dobrych rzeczy może nas spotkać? Pozdrawiam!

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...