28.10.2014

Wiersz mojego Motywatora-R*** traktujący o grubej dupie

Mój facet jest osobą nietolerującą otyłości, grubości, nadwagi itd. (wiem jak to brzmi na blogu grubej blondyny). Kiedy ostatnio wspomniałam mu o naszych początkach, stwierdziłam: ej, ty wiesz, że ja w tej czarnej spódnicy poszłam z tobą na pierwsze spotkanie?
- noo, jak jechałaś schodami ruchomymi, to myślałem, że ci się dupa zaklinuje.
To był przykład naszej typowej, sympatycznej rozmowy na temat mojego dawnego wyglądu. Dzisiaj Motywator-Ruchacz postanowił mnie zaskoczyć. Napisał mi wiersz, który jeszcze 15kg temu byłby dla mnie bardzo przykry w odbiorze. Z upływem kilogramów mam w sobie jednak coraz więcej tolerancji dla jego poglądów. Ukochany stwierdził, iż jest to "erotyk traktujący o stereotypach i rzeczywistości oraz o tym, że woli szczupłe suki od grubych blondyn" (gdybym miała problem z interpretacją wiersza). Hm, na początku posta powinnam umieścić adnotację, iż nie będzie tu treści łatwo przyswajalnych dla feministek, tudzież kobiet, które mają zwyczajne, babskie spojrzenie na otaczającą je rzeczywistość.

Gruba Dupa

Wyemancypowana pierś z kaczki – symbol nafałdowania,
tłuszczem lirycznie ociekająca
kontra
wysublimowana suka kontraltem swym promieniująca,
w ekstazie myśli eksploduje rozkoszą,
wiecznie zjarana testosteronem,
królowa dzielnicy czerwonych latarni,
moja władczyni – mistrzyni używania korkociągu,
na dobre i na sex,
druga połówka mojego jestestwa – dla której zagram Orfeusza,
kochanka, jedyna muza rytmu mojego serca,
Erato mojego poczucia wartości udająca niedostępną,
quasi-dziwka co noc zasypiająca w moich objęciach.

Mały chłopczyk zapytał: - a co z tą pierwszą?
Nic, miała Grubą Dupę.


Mój luby prosił mnie też o to, bym dodała, iż nie jest on romantyczną ciapą, która pisze wierszyki a ruchaczem. Obowiązek spełniłam ;P

38 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ja tam lubię takie przejawy ekspresji, ale cenię sobie Twoją opinię ;)

      Usuń
  2. masakra jakiego masz skrajnego faceta jak wy sie dogadujecie?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale! Motywator ma podobne poglądy do mnie, ale mocno je wyostrza. Uwielbiam tego faceta :)

      Usuń
  3. No to masz charakter u boku :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, kręci mnie to :D
      Odkąd mój facet znalazł bloga (było wielkie WTF, co to jest?!), to postanowił zasiać w nim trochę zamętu. Motywator nie dostał hasła do logowania, więc udziela się poprzez moją osobę. Tak naprawdę jest ciepłym, kochanym, uroczym, szarmanckim facetem, ale kocha wygłaszać skrajne opinie :D

      Usuń
    2. No, ale widzisz, że komentatorzy już prawie orzekli, że Cię nie szanuje, a pewnie jeszcze bije i każe zmywać po obiedzie ^^

      Usuń
    3. Jeśli chodzi o zmywanie po obiedzie, to stosujemy tę metodę:
      http://joemonster.org/art/21127 :D
      (dobra, żartuje, mam w piwnicy niewolników, którzy wykonują za nas czarną robotę)
      Bić... czasem bije... :D
      ja też!

      Usuń
  4. A ja to nie wiem o co im chodzi... Generalnie to może i mnie trochę boli, że świat taki jest, bo wygląd nie jest najważniejszy, ale co ja mogę z tym zrobić? Kijem rzeki nie zawrócę. Takie panują kanony piękna. Zresztą mnie też się to nie podoba do końca, bo mało estetyczne, a nie od dzisiaj wiadomo że faceci to już w ogóle uczuleni na tym punkcie u lasek są.

    Ja tylko ciekawa jestem po co te wszystkie dupy się odchudzają, bo coś mi się wydaje, że zdrowie to już trochę słaba wymówka. Nie każda obłożnie chora chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak po co? Żeby seks był lepszy! A tak serio, to strasznie jest być grubasem. Dla mnie otyłość była jednym wielkim upokorzeniem. Nie chodzi mi absolutnie o stosunek ludzi do mnie, nigdy nie miałam z tym problemu, ale o zwyczajne czynności typu kupowanie ubrań, siadanie w autobusie, mieszczenie się w kinie itd. Będąc ponad 120 kilogramowym klocem, nigdy nie pozwoliłabym sobie na to, by myśleć, że mój stan zdrowotny się pogarsza przez chorobliwe nagromadzenie tłuszczu. Czułam się zdrowa i koniec. Dopiero później, kiedy schudłam kilkanaście kilogramów, zrozumiałam jaką słabą wydolność fizyczną miałam w czasach największego wielkodupia. Wiesz, człowiek mógł czuć zadyszkę, nie miał siły na wyjście na 3 piętro, łapał kolki itd., ale był na tyle głupi i zamknięty na słuchanie własnego ciała, że za żadne skarby nie przetrawiłby myśli, iż to otyłość jest jego zmorą. W ogóle uświadomienie sobie faktu, że jest się otyłą jest mega ciężkie, więc co tu gadać o zdrowiu :D Pozdrawiam!

      Usuń
    2. To był sarkazm. Jestem Twojego zdania ;p .

      Kiedyś w przeszłości udało mi się schudnąć dosyć ładnie. Muszę Ci powiedzieć, że moje życie na serio się zmieniło na lepsze. Ja wiem, że to słabe od wyglądu zewnętrznego uzależniać soją przynależność w społeczeństwie, ale autentycznie to miało miejsce. Powiedziałam sobie wtedy, że już nigdy nie chcę powrócić do poprzedniego stanu rzeczy, ba że to nie było życie tylko wegetacja jakaś.

      Teraz oczywiście mogę ten stan rzeczy uczcić jedynie minutą ciszy, jednak jestem in progress ;) . Cały czas pamiętam to uczucie.

      Lubię tu wchodzić. Nie boisz się pisać, co myślisz. :)

      Usuń
    3. Też kiedyś tak miałam z byciem fit, podzielam Twój ból. W sumie blog jest po to bym mogła na nim bezkarnie pisać co myślę. Gdybym kilku znajomym grubasom walnęła w żywe oczy to co o nich myślę, to straciłabym niestety całkiem sympatycznych znajomych, którzy mają niestety hyzia na punkcie swojej tuszy i nawet moje schudnięcie traktują jako atak na ich prawa grubasów, honor, tłuszcz i co tam jeszcze można wymyślić.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Aj tam, są tu pewne prawdy, które trzeba sobie wyłuskać z potoku płynących bzdur.:) Są one przykre dla grubasów, ale mają swoje odbicie w rzeczywistości. Dla większości facetów byłam właśnie niczym to zdanie: Nic, miała Grubą Dupę. I dziękuję za pieprzenie o tym, że charakter, że wnętrze. Gówno prawda. Byłam w dłuższych związkach, spotykałam się z mężczyznami i zawsze uważali mnie oni za fantastycznego człowieka ALE był pewien mały minus, który mnie dyskwalifikował. Chyba każdy wie o co chodzi. I tak byłam w lepszej sytuacji, niż inne moje znajome grubaski. Ja przynajmniej spotykałam się z facetami (liczącymi co prawda na to, że nagle schudnę i stanę się normalną kobietą). Większość moich znajomych nie zaznało szczęścia posmakowania związku z innym człowiekiem, bo już na wstępie były one skreślone za wygląd. Mnie ratowała twarz, która na początku "przysłaniała" fatalną resztę. Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Mi nie chodzi o sens, bo świat jaki jest każdy widzi, zawodowo zajmuje się odchudzaniem. Chodzi mi o grafomaństwao. No cóż nie każdy powinien pisać wiersze.

      Usuń
    3. A ja lubię taką ekspresję słowną. Z wykształcenia jestem filologiem, więc nieobce są mi takie teksty.:)

      Usuń
    4. Ma prawo Ci się coś nie podobać, ale to nie oznacza, że masz prawo to obrażać :)
      P.S. No cóż nie każdy też powinien zajmować się zawodowo odchudzaniem :)
      ALA

      Usuń
    5. Anonimie, zlituj się z tymi anonimowymi komentarzami, bo będę zmuszona usunąć tę opcję ze swojego bloga. Czegoś takiego nie będę u siebie tolerować.

      Usuń
    6. Anonimie niestety nie do końca rozumiem twój komentarz.

      Usuń
  6. Po Twoich wczesniejszych komentarzach i tym poscie stwierdzam ze sie nie szanujesz,traktujesz swojego fsceta jak jakiegos pana i wladce,a zamiast tego powinnas myslec o sobie...

    ja wiem rozne sa zwiazki ale wasza relacja mnie przeraza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli uważasz, że odchudzanie, walka o siebie i motywacja w postaci charyzmatycznego faceta to nie szanowanie i nie myślenie o sobie, to chyba jesteś w błędzie. Dobry motywator to podstawa, a dobry motywator to też dobitny motywator. Poza tym z tego co tu czytam, to Gruba Blondyna i Motywator to super para, nie patrz na ogół a na szczegóły postów, to zobaczysz, że sie szanują. Wątek seksualny też mi sie podoba, wyuzdanie i perwersja są na topie :) a Ty tak piszesz trochę jak: "jestem gruba i chuj Ci do tego", czyli wielce obrazona na świat za swoją otyłość. Pozdrawiam ALA

      Usuń
    2. Siedzę w pracy, ale nie mogłam się powstrzymać, by nie wejść na bloga i nie zerknąć pod ten post, który ma niestety kilka razy więcej wyświetleń niż typowe, mądre wpisy. Drogi Anonimie dziękuję Ci za Twoją wypowiedź. Oczywiście odniosę się do niej, bo uwielbiam kiedy ludzie piszą mi coś więcej, niż kilka zdawkowych słów, żeby odhaczyć, iż "było się tu". Dawniej szanowałam się aż za bardzo, pozwalając sobie na brak szczerości (która jest dla mnie równoznaczna z szacunkiem) ze strony innych, na złudzenia i życie od rozczarowania do rozczarowania. Jeżeli uważasz, że związek, w którym dwie osoby potrafią sobie szczerze powiedzieć co im leży na sercu jest dla Ciebie przerażający, to tak, żyję w przerażającym związku, jest mi dobrze, jestem szczęśliwa. Osobiście wolę taką relację, w której "okrutny" mężczyzna mówi mi prosto w oczy: nie potrafię pogodzić się z tym, że jesteś gruba, a potem jest przy mnie w czasie diety, ćwiczy ze mną, wysłuchuje moich żali, narzekań czy płaczów. Daleko mi do osoby lubującej się w mydleniu oczu. Przykre jest, że potrafisz ocenić czyjąś relację na podstawie przejaskrawionych, monotematycznych wpisów, które dotyczą moich poglądów i spostrzeżeń na temat otyłości, a nie mojego prywatnego życia, które nie ogranicza się tylko do tycia, diety, chudnięcia, ćwiczeń etc. Nigdy nie napisałam nic konkretnego na temat mojej relacji z bliskim mi facetem (no, pomijając nasze wzajemne, zgryźliwe uwagi na temat tłuszczu). Polecam Ci zostać sędzią, skoro masz taką łatwość w wydawaniu wyroków na podstawie znikomych faktów - w naszym państwie przydałby się człowiek z taką intuicją. Dodam, że możesz z góry przekreślić mnie jako normalnego człowieka, bo gdybym miała być z facetem, który z własnej winy jest obleśnie gruby i nie ma perspektyw na to, by wziął się w garść, to uciekłabym od niego gdzie pieprz rośnie. Zacznij rzucać kamieniami ;)

      Alu, szanuję Twojej opinę, ale proszę nie obrażaj nikogo na moim blogu. To nie jest miejsce na przepychanki słowne. Lubię krytykę, uwielbiam dyskusję, ale chujowania nie zniosę. Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Muszę stwierdzić, że dziwne to jakieś. Ten wierszyk, ta wasza relacja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo gdybym pisała bzdety natemat naszych romantycznych chwil, uczuć, bla bla bla, to totalnie kłóciłoby się to z konwencją mojego bloga ;) Odsyłam Cię do mojego powyższego komentarza :) Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Blondyna, a ja sie usmiałam! W ogóle nie widzę, żeby Wasza relacja była dziwna.
    Uważam, że masz ogromny dystans do siebie. Pewnie wiekszosc dziewczyn obrazila by się za słowa o zaklinowaniu, ja bym sie polała ze śmiechu.
    Wiesz, że mi też udalo mi się troszkę kilo zrzucić, mój Mężczyzna był ze mną jak ważylam 73 i jak ważylam 91. Teraz jak jest mnie mniej to też potrafi tak żartowac, coś w stylu 'nooo miałaś wielki tyłek' ale wiem, że tak było. Jak się wie, że osoba ma dystans do siebie, do tego jaka była, można z nią tak żartowac. Widać, że się dobrze znacie i rozumiecie, wiecie jak daleko możecie się posunąć / ;P / w tych żartach :)) Dobrze, że mówi co myśli, wg mnie świetny motywator do dalszego działania :) Ściskam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :D Ogólnie szanuję wszystkie opinie, każdy człowiek odbiera pewne treści inaczej i to jest dla mnie bardzo interesujące, bo uwielbiam różnorodność. Słowa o zaklinowaniu to nic w stosunku do tego jak ja potrafię jeździć po mojej "starej dupie".:D
      Jeju, jak dobrze, że jesteście cudownym małżeństwem, które poza wzajemnym osładzaniem sobie życia, potrafi zabawić się w złośliwości. Uwielbiam to.:) Znamy się jak łyse konie, mój "okrutnik" nie zostawił mnie jak ważyłam 120+, a zrobił co mógł, bym wyszła z tego marazmu. Jedyne co potrafił mój poprzedni facet, który na pewno spodobałby się blogowej większości, to komplementowanie, przynoszenie ciastek i wspólne robienie żarcia. A kiedy zobaczył, że dupa od tego nie maleje, poszedł w pizdu. Takie są realia. Powaga zabija powoli, a skoro nie chcę by tłuszcz mnie mordował to i powagę regularnie w sobie zwalczam. Cieszę się, że moje wpisy odbierasz tak jak ja - z przymróżeniem oka. Pozdrawiam :) Jak będę w Warszawie, to muszę widzieć tę Twoją zajebistą, gacową dupkę!

      Usuń
    2. No ja mam nadzieje, ze dasz znac. Ja Twoja koscista tez!!!! :D

      Usuń
  9. Bardziej niż wierszyk zainteresowały mnie komentarze. Z wiersza zrozumiałam jedynie puentę, ale to chyba najważniejsze ;) Ważne, że mężczyzna jest przy Tobie, że Cię wspiera, że potraficie razem żartować z tego, co było kiedyś. Ja jeszcze nie jestem na takim etapie. Mój mężczyzna mnie wspiera i próbuję coś ze sobą zrobić, ale marnie mi to wychodzi. Wiem jednak, że mój P. będzie ze mną bez względu na to czy schudnę, czy nadal będę miała wielką dupę. Pewnie, że chciałby abym schudła, ale zawsze mówi, że mam to zrobić dla siebie, a nie dla niego. ja go za to kocham :) Siebie jeszcze nie potrafię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Ty trafiłaś na wyjątkowy egzemplarz, ciesz się tym! :D Ja z moim Lubym uwielbiamy uszczypliwe komentarze. Właściwie na złośliwości zależy mi bardziej, niż na komplementach (oby mój tego sobie nie brał za bardzo do serca!). Miłość do siebie to ciężka sprawa. Właściwie chyba niezwiązana z wyglądem. To już kwestia pewnego podejścia i charakteru. Ja wierzę, że się ogarniesz. Dla siebie i dla zdrowia. Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. hej. nigdy nie byłam szczupła, mam masywna budowę, grube kości dodatkowo oblane tłuszczem.czasem mniej czasem więcej. Obecnemu ukochanemu nie przeszkadza. Podejrzewam jednak, ze sam po prostu o tym jeszcze nie wie. Poprzedni był brutalny, chyba czuł do mnie coś mocnego, ale gruba dupa była nie do przejścia.Kiedyś bym się tym załamała. Jednak z biegiem czasu nauczyłam się słuchać siebie. Lubie siebie,możne dlatego mi tak ciężko schudnąć ponownie. Gdy miałam 20 lat chciałam utrzymać się w kanonach moralnych. Uwielbiam seks, ale nigdy bym nie dala byle komu, bo tak nie można. Moje ciało jednak domagało się coraz bardziej i bardziej. Kiedy byłam sama od 4 lat, zaczęłam go słuchać. Przespałam się z pierwszym lepszym. Było okropnie. Kiedy myłam zęby nie mogłam patrzeć na siebie w lustrze, miałam odruch wymiotny. Potem dorosłam do tego, chciałam tego, znalazłam dwóch kochanków. Tylko na seks. Większość teraz krzyknie z przerażenia, ze się nie szanowałam, ze byłam jak prostytutka. Może. Nie martwi mnie to. Miałam to czego chciałam, w sposób jaki chciałam, nikt nie zrobił mi tym krzywdy, nikt nie poniżył, ubliżył. Powiem Wam, ze był to najlepszy czas w oczekiwaniu na miłość. Podobnie jak odsunęłam się od znajomych, po spotkaniach z którymi wracałam bardziej zmęczona psychicznie niż wychodziłam z domu. Dopiero czytając Twoje słowa Kasiu zdałam sobie sprawę, że kocham siebie. Przez kolejne 20 lat nauczyłam się, dorosłam. Może nie każdemu dane dorosnąć. Poczuć się ze sobą dobrze.Niestety nie dorosłam jeszcze do tego by z miłości do siebie schudnąć.Oglądam swoje zdjęcia gdzie wyglądam naprawdę dobrze jak na swoje możliwości i nie czuje żalu, bo pamiętam jak się wtedy czułam, co sobie myślałam. Ale myślę, że na schudnięcie również przyjdzie czas.Pozdrawiam Was wszystkie Agata

      Usuń
    3. Blondyno, mam nadzieję, że tak będzie.
      Agato, ja nie czuję się ze sobą źle. Jak mówią moje koleżanki w pracy, tak trudno mi schudnąć, bo nie znam chudego "życia". Jestem taka od dziecka i nie tęsknię za szczupłym ciałem, bo nigdy go nie miałam. Napisałam, że siebie nie kocham, bo gdybym kochała, to bym chciała coś ze sobą zrobić. Na tyle mocno, aby z determinacją dążyć do schudnięcia. Ale chyba jeszcze za wcześnie. Jeszcze nie dojrzałam. A może już po prostu sobie odpuściłam...?

      Usuń
  10. tak myślę i myślę i niby wiele mi się mieści w światopoglądzie, ale chyba ciągle powracam do refleksji, że to jest pytanie do ciebie na ile jego kąśliwe uwagi o grubych dupach cię bola i czujesz że to jednak trochę jest/było do ciebie, a na ile tworzycie sobie jakas drugą, surrealistyczną rzeczywistość, w której pizgacie na grubasyi jest to bezpieczne dla związku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, właściwie ja pizgałam na grubasy od samego początku, więc wspólne hejtowanie otyłości nie było dla mnie czymś nieprzyjemnym. Jeśli motywator powiedział mi coś kąśliwie, to dawało mi to kopa w stylu: ja ci pokażę! Z resztą nigdy nie pozostawałam dłużna w złośliwościach i z bananem na ustach odwdzięczałam się tym samym. Dodatkową kwestią jest też to, że z ust Motywatora-Ruchacza nigdy nie padały słowa mogące mnie zranić. Zawsze były to dopasowane do okoliczności przytyki, które w żaden negatywny sposób mnie nie ruszały. Piszę w czasie przeszłym, a przecież nasze wspólne złośliwości były, są i będą. Ich ilość absolutnie się nie zmniejszyła z utratą kilogramów - i dobrze! Nasza surrealistyczna rzeczywistość jest łatwiejsza do ogarnięcia na żywo, bo oprócz wytłuszczonych przeze mnie pizgów, jest jeszcze ogrom przyjemności. Jestem typem człowieka, dla którego wzorcowy, super kulturalny i przewidywalny związek to szczyt nudy, niczym oglądanie maratonu reklam na polsacie, po 10 minucie mam ochotę sięgnąć po wazon, by pieprznąć nim w telewizor (ale nie chce mi się ruszyć dupy po pilota, by przełączyć - za bardzo ciąży) :P

      Usuń
  11. Ja tylko wciąż mam w uszach jęki mojej koleżanki z rodzaju: "ojej, jestem taka gruba". W końcu pewnego razu nie wytrzymałam i odpowiedziałam: "Tak K., jest cię trochę za dużo i sądzę, że powinnaś zacząć coś z tym robić." - obraziła się. =='

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty okrutna, niepoprawna kobieto! Trzeba było jej powiedzieć, że jest szczupła! Weź, tak się nie robi. To tak jakby Afroamerykaninowi mieszkającemu w Polsce, powiedzieć, że jest Murzynem. Nieważne, że urodził się w naszym kraju, nie ma nic wspólnego z Afryką ani Ameryką. Murzyn brzmi źle i basta. Tak jak gruby. Niech w takim razie wszyscy są chudzi, nawet 100kg+. Świat będzie lepszy bez nazywania rzeczy czy stanów po imieniu, bo dzięki temu garstka zatwardziałych idiotów się nie obrazi. Myślę, że Twoja koleżanka mogłaby mnie znienawidzić :D

      Usuń
  12. Tak sobie myślę, że mnie chyba nawet moja twarz nie ratuje, bo w prawdziwym związku to ja jeszcze nie byłam :( Wiadomo dlaczego. Nawet jak ktoś na mnie zwróci uwagę to zaraz sobie myślę, że pewnie lubi grube albo że jest chorobliwym dokarmiaczem.
    Wiersz zajebisty. Widać, że Twój facet się nie pierdoli z mówieniem wprost tego, co myśli lub myślał. Bardzo dobrze! Zazdroszczę Ci takiego kogoś :) W ogóle Blondi mały zboczuch się z Ciebie zrobił ostatnio :) Chyba wiem dlaczego ;p Można wiedzieć gdzie Wy się poznaliście?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E, spokojnie, będziesz miała faceta. Też nie wszystko jest kwestią wyglądu, są osoby, które schudły a rozczarowały się, że i tak są same. To kwestia pewnego podejścia, charakteru. Spokojnie sobie kogoś znajdziesz, nie przejmuj się tym zbytnio. Zawsze miłość przychodzi sama. Mój facet zawsze mówi to co myśli. Pasuje mi to, bo sama słynę z niewyparzonej gęby i lubię otaczać się podobnymi ludźmi.:P Poznaliśmy się przez znajomych, a potem zaprzyjaźnialiśmy się, zacieśnialiśmy relacje i wyszło jak wyszło :D (bardzo dobrze!) Zboczuchem zawsze byłam :D

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...