Przed świętami, w święta i po świętach miałam taki natłok obowiązków, że blogowanie ograniczyłam do zera. Bardzo przepraszam! Postaram się poprawić, niech tylko ten zwariowany tydzień minie.
Skłamałabym, gdybym powiedziała, że w czasie świąt jadłam moje serki, jogurciki, suche kurczaczki i tym podobne frykasy. Konsumowałam wszystko co było w domu, zachowując jednocześnie normalne (a nie świąteczne) wielkości porcji. Skończyło się to dla mnie tak okropnym bólem brzucha, że we wtorek od razu wróciłam do mojego sposobu żywienia. Jakie są moje wnioski?
Kiedy byłam najedzona do granic możliwości (a moje obecne możliwości są naprawdę marne), to czułam się po prostu fatalnie. Byłam zmęczona, śpiąca, otumaniona i obolała. Jak czułam się we wtorek na diecie? Fantastycznie! Nawet ćwiczenia wykonywałam z przyjemnością, bo poczułam dodatkowy przypływ sił. A jaka jestem teraz ekonomiczna... Ostatnio wstawiłam się kieliszkiem wina. Wstyd!
Koniec fajrantu, miłego dnia :)
Moje wczorajsze poświąteczne śniadanie. Jaja smerfów, papryka, chrzan z buraczkami
i ta cebulka (cholera, zapomniałam jak ona się nazywa)
Przyjemne ćwiczenia - polecam
Święta to straszny czas, sama gdy jadłam więcej czułam się masakrycznie.
OdpowiedzUsuńNoo, przerażający - wszędzie jedzenie i jedzenie. Nawet mój kot wyglądał jak smaczny kąsek. Uf, dobrze, że to już za nami!
UsuńAle kota to już zotaw. Biedny! Ciekawe czy wie że miałby stać się kąskiem swojej pani ;-))
UsuńOdpuszczę mu, bo nie chce mi się wyciągać później jego futerka z zębów:P
UsuńMówiąc: "ta cebulka", masz na myśli dymkę ze szczypiorkiem? :)
OdpowiedzUsuńJa też zauważyłam, że, przyzwyczajona do swojego nowego sposobu żywienia, czuję się co najmniej nie przyjemnie nawet po jednym dniu jedzenia cięższych pokarmów. I dobrze, nie będzie tak kusiło. :D
O, o, o :D właśnie miałam na myśli dymkę ze szczypiorkiem i za Chiny Ludowe nie mogłam sobie przypomnieć jak to się zwie! Bardzo dobrze, niech kaloryczne jedzenie nie kusi, widocznie nasze żołądki zrobiły się delikatne jak dziewicze lica:P
UsuńEch, a w zeszłym roku mogłam tyle zeżreć... Pewnie i Ciebie bym w sobie zmieściła, a co!
Dieta to nie katorga a święta nie dziennie mamy :)
OdpowiedzUsuńCo prawda, to prawda ;) choć ja akurat po świętach czułam się jak po ciężkiej katordze ;)
UsuńJaja smerfów xD Śmiechłam :D
OdpowiedzUsuńNie ma się z czego śmiać! Widzisz jakie są duże? Jakby mnie taki smerf wychędożył, to pewnie stałabym się niebieska z wrażenia!
UsuńAaaaahahahahaha, ale wiesz, że duże jajka jeszcze o niczym nie świadczą? ;D
UsuńE, Smerfetka nie może się mylić :D
UsuńSmerfetka jedna i całe stado Smerfów jej nie zmęczyło ;)
UsuńNo dobra, przekonałaś mnie - nie zerżnę smerfa :D
UsuńDobrze, że święta nie trwają tydzień :)
OdpowiedzUsuńSuper, że od razu umiesz się przestawić na dietetyczne jedzonko. Mi na szczęście też się udało, choć miałam wątpliwości, czy to w ogóle możliwe ;)
Dobra sraka i ból brzucha mogą zdziałać cuda :D
UsuńJa sobie w święta pozwoliłam na nieco więcej, jednak nie zrezygnowałam z ćwiczeń. Filmik, który wrzuciłaś ja sama bardzo polecam, ponieważ ćwiczę z tą panią 5 tydzień 4 razy w tygodniu i z każdym kolejnym mijanym tygodniem widać efekty na moich rękach i obojczykach :)
OdpowiedzUsuńZnalazłam go niedawno i testuję :) Skoro go polecasz, to jeszcze chętniej będę się do tych ćwiczeń przykładać :)
UsuńA jajeczka jakie niebieskie;) hihi takie uroki pisanek:)
OdpowiedzUsuńDobre, dobre są:D
Usuńa ja o dziwo nie jadłam aż tak dużo w święta. o dziwo, bo jak przystało na głodnego studenta, głównie po to jeżdżę do domu. :D
OdpowiedzUsuńTwarda jesteś! :P
Usuńwłaśnie nie, samo jakoś tak wyszło ;)
Usuńdobrze, że święta trwają tak krótko : ) ale fajnie też, że udało się podczas nich ocenić naszą dietę i dobre samopoczucie, które dzięki niej mamy!
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa! Polać Ci!
UsuńJa święta troszeńkę olałam, głównie przez wzgląd na nadmiar obowiązków. No, ale była moja ukochana sałatka jeżynowa <3 dieta poszła daaleko ode mnie. Ups. No ale to tylko parę dni, więc nie ma straty.
OdpowiedzUsuńBardzo kaloryczna ta sałatka? Brzmi baaaardzo kusząco :P
UsuńZazdroszczę... Mój żołądek nie zna granic, a w święta ( i po świetach) się o tym dobitnie przekonałam ;/
OdpowiedzUsuńAle nie mogę się nie zgodzić z wpływem jedzenia na samopoczucie - kiedy już nażarłam się do tego stopnia, że nie mogłam się ruszyć (niedziela), czułam się gorzej niż fatalnie toteż już w poniedziałek wróciłam (jednodniowo niestety) do lekkiej diety i zamiast wpieprzać jak opętana, poszłam biegać. W każdym razie czułam sie milion razy lepiej i takich przykładów mogłabym mnożyć.
E, myślę, że nie zmieściłabyś mnie do żołądka, więc nie jest tak źle ;P
UsuńJa po przeżarciu miałam ochotę zwymiotować, ale uznałam, że:
- zeżarłaś? straw to i cierp.
Uf, nie ma to jak umiar!
No ja nie powiem, w Święta też sobie pofolgowałam, ale ani razu do przejedzenia, bólu brzucha czy mdłości (dawniej mi się zdarzało przejeść do tego stopnia!). Teraz wróciłam do swojej diety, wyjadam tylko resztki - pasztet, galaretki z kurczaka, wczoraj jeszcze resztkę ciasta. Ale już nie szaleję.
OdpowiedzUsuńA noga? Hmm, chyba się goi, choć trudno stwierdzić. Kontrolę mam za tydzień z kawałkiem i wtedy się okaże, czy już mogę powrócić do swojego normalnego życia (powrót do pracy będzie koszmarem, wiem to już teraz) czy nadal pozostanę na kanapie, z wielkim tyłkiem i brakiem perspektyw na szybkie jego kurczenie się.
Doszłam do wniosku, że jednak muszę z diety wyeliminować węglowodany. Nie tak zupełnie, ale mocno je ograniczyć. Bo niestety mój organizm zupełnie sobie z nimi nie radzi :(
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za troskę :)
Kurczę, ale żebym chociaż zjadła te ogromne ilości jedzenia:P a tu bida była a i tak czułam się potwornie przeżarta. Skoro Twój organizm nie radzi sobie z węglowodanami, to je ogranicz:). A może Ty po prostu potrzebujesz paleo? Może Twój organizm nie radzi sobie z glutenem? Fakt, wkurza mnie ta wszechobecna moda na bezglutenowe jedzenie, ale w niektórych przypadkach faktycznie ma to rację bytu. Nie zastanawiałaś się nad tym? Pozdrawiam! :)
UsuńNie, raczej chodzi typowo o węgle. Po przejściu przez stada rozmaitych diet niestety przyznaję, że węglowodany po prostu mi nie służą. Mogę nawet czekoladę i lody jeść, a i tak schudnę po wyeliminowaniu chleba, makaronu, ziemniaków, itd. Tylko czemu to musi być takie smaczne?
UsuńPoza tym na dietę bezglutenową to ja się zupełnie nie nadaję.
ja niestety na święta nie znałam umiaru... chodzę z wydętym brzuchem do tej pory xD pochłonęłam chyba wszystko ze stołu a teraz płaczę nad dodatkowymi kilogramami :D
OdpowiedzUsuńGrunt, że nie wchłonęłaś stołu :D
Usuń