11.11.2014

Gruba na siłowni


Lubicie chodzić na siłownię? Czujecie się jak ryba w wodzie w krainie rozgrzanych mięśni, testosteronu, rosłych mężczyzn oraz sprzętów pachnących potem i metalem? Ja przyzwyczaiłam się już do tego miejsca. Nie stresuję się spojrzeniami panów koksów, nie boję się używać bieżni, bez wstydu potrafię przechodzić między sprzętami w poszukiwaniu czegoś na czym chciałabym poćwiczyć. Muszę jednak przyznać, że nie zawsze tak było. Kiedy pierwszy raz wkroczyłam na teren siłowni, czułam się jak Jonasz w brzuchu ryby. Było mi tam ciasno, śmierdząco i nieprzyjemnie. Pamiętam te oczy wlepione na wejściu w moją stronę, oceniające spojrzenia, uderzającą we mnie muzykę w stylu: bogini seksu, jest napalona, mokra na wejściu. Najgorsze dla mnie w tym wszystkim było to, że nie mogłam się stamtąd wycofać, bo co pomyśleliby o mnie przypakowani panowie? – Przyszła gruba, postała i wyszła. Chcąc nie chcąc przebrałam się i robiłam swoje, wlepiając oczy w lustro, by obserwować kto z rozbawieniem patrzy na moje zmagania siłowe. Jakież zdziwienie u mnie nastąpiło, gdy okazało się, że tamtejsza umięśniona społeczność miała mnie w najgłębszym poważaniu! Zdałam sobie sprawę z tego, że uprzedzona byłam wyłącznie ja, nikt inny nie zwracał na mnie uwagi i nie napastował mnie spojrzeniami, komentarzami czy drwiącymi uśmieszkami. Jedynie kiedy robiłam coś nieumiejętnie (jestem tak zakuta, że nawet teraz nie nauczyłam się nazw sprzętów, czy prawidłowego machania hantlami), podchodził do mnie pomocy Pan Paker i cierpliwie tłumaczył mi co czuły moje mięśnie, kiedy nie starałam się wykonywać ćwiczeń poprawnie. Wiecie co mnie najbardziej odrzucało od pójścia na siłownię? Mój tłuszcz. Wstydziłam się go tak bardzo, że nie potrafiłam zebrać się na odwagę i stanąć między ludźmi, dla których dbałość o ciało jest ważna. Podobnie jak z basenem, musiałam zrobić sobie pranie mózgu, by utwierdzić się w przekonaniu, że grubas wygląda lepiej ćwicząc, niż wpieprzając lody itp. Dopiero wtedy się przełamałam i już zostałam, co prawda chodząc na siłownię nieregularnie oraz bez określonego planu na ćwiczenia, ale z wewnętrznym poczuciem, że robię to dla siebie. 

41 komentarzy:

  1. Mnie chodzenie na siłownie naprawdę przeraża, głównie ze względu na moje własne kompleksy ale próbowałam przełamać się w zeszłym roku i zaczęłam chodzić na siłownię i poczułam niejeden raz krzywe spojrzenia osób współćwiczących na siłowni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To powiem Ci, że u mnie jest naprawdę w porządku. Na siłowni są praktycznie sami panowie pakerzy, którzy są zajęci sobą oraz własnymi mięśniami i nie robią mi absolutnie żadnych przykrości - wręcz przeciwnie, pomogą jeśli mam z czymś problem. Na pewno nie poszłabym do Pure - świątyni lansu.
      Długo nie mogłam sobie poradzić z kompleksami, ale jak już raz się przełamałam, to siłownia przestała być dla mnie problemem. Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Hahaha z tym Pure się uśmiałam, bo mam dokładnie takie samo zdanie :p
      A poza tym uwielbiam siłownię, szczególnie moją (Fabryka Formy) - nie wiem, czy jakakolwiek siłownia, poza moją, była dziś otwarta, a dzięki temu, że była przebiegłam 17 km, spalając zjedzonego wcześniej rogala świetomarcińskiego :) Niby taki mały, niepozorny, a 2 godziny musiałam walczyć, by wyjść na zero! Swoją drogą wspaniała motywacja - jeszcze nigdy nie udało mi się tyle przebiec, polecam :)

      Usuń
    3. Łaaa, gratuluję Ci! Po 17km na bieżni zostałaby ze mnie mokra plama, walająca się po podłodze:). Kurczę, jakbym miała, to bym zjadła rogala, ale przez to, że wszyscy domownicy mają rotawirusa (mnie już przeszło), to nie miałam nic ciekawego do jedzenia, a dupska nie chciało mi się ruszyć do sklepu:D Mam nadzieję, że Twój był obłędnie dobry!

      Usuń
    4. Eee też tak kiedyś gadałam, ale jak widać żyję i mam się całkiem nieźle :)
      Ba, mój był cieplusi, prosto z produkcji! Się mieszka naprzeciwko cukierni, która (jak dotąd) robi najlepsze rogale, to się ma :D

      Usuń
    5. Mam porównanie między lokalną siłownią a sieciówką a la Pure i trzeba przyznać, że w kwestii klimatu lokalna > sieciówka. Sprzętem trochę nadrabiają, choć brak wysokiego stojaka do przysiadów w części ciężarów mnie trochę drażni, bo nie lubię robić tego w bramie (nie wspominając o dzień dobry).

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    7. Ja też mam porównanie, bo wcześniej długi czas chodziłam na małą osiedlową, a w dodatku babską siłownię :) Chwaliłam ją za klimacik, zajęcia grupowe bla bla aż do momentu jak nie pojechałam tam po półrocznej już przygodzie z FF. Jedyne co znalazłam to same minusy tamtej siłowni! Poczynając od braków w sprzęcie, braku miejsca na jakikolwiek trening, przez zawyżoną cenę, niedogodne godziny otwarcia i lokalizację (z mojego punktu widzenia), a kończąc na psujacej się atmosfrze i "kółku wzajemnej adoracji na zajęciach fitness", do którego należą tylko stałe klientki, które w dodatku niewiele płacą, bo korzystają z Multisporta. Istotne wydaje mi się też podejście do klienta - tam mnie zwyczajnie olewano (a wręcz zniechęcono do dalszego korzystania z ich usług, to zrezygnowałam), do tego pół żartem pół serio za ślizgające się na zajęciach stepy obwiniano panie, które nimi "szurały" zamiast podnosić (ich konserwacja odbywała się niezwykle rzadko - widocznie nastały cięcia kosztów po tym jak wiele pań odeszło), a tutaj w FF każdy klient traktowany jest indywidualnie i myślę, że ma poczucie, że jest tam ważny. Tyle moich spostrzeżeń. Nie wiem dokładnie jak jest w Pure, bo nie byłam, ale moje wyobrażenie (i liczne opinie osób, które poszły tam zwyczajnie POĆWICZYĆ) o tej siłowni odbiega od atmosfery, która panuje w FF i chyba nie jest to tylko moja opinia ;)

      Usuń
    8. Przypomniała mi się jeszcze jedna rzez apropo gapienia się na ludzi na siłowni. Na tej osiedlowej, z racji tego, że były same baby, to jedna na drugą się gapiła (z żalem lub zazdrością w zależności od ciała), ja nieraz też czułam ten peszący wzrok na sobie, czasem przez to nie dając z siebie 100%. Obecnie, poza wkroczeniem do FF po raz pierwszy, nie mam z tym problemu, a jeśli już to nadal ze strony nielicznych kobiet, w dodatku w szatni.

      Usuń
    9. Siłownia dla samych kobiet... To musi się skończyć źle :D chodziłam kiedyś na aerobic i nie było takich sytuacji, ale to było również na tej osiedlowej.

      Usuń
  2. Dawno, dawno temu moje pierwsze wejście na siłownię wyglądało mniej więcej tak:

    https://www.youtube.com/watch?v=A19qEjCzFWY



    ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam w pobliżu żadnej siłowni, więc dylematy czy iść odpadają i pozostaje mi ćwiczenie w domu:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w pobliżu też nie mam, muszę dojeżdżać te 10km :D

      Usuń
  4. Brawoo! Czułam się podobnie, ale z czasem zawsze okazuje się, że wszyscy mają Cię w poważaniu... dopóki nie wyrobisz sobie dupy godnej podziwu i nie przyjdziesz robić przysiadów w leginsach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wszyscy wyglądają tak:
      http://img.wiocha.pl/images/9/3/936877e159ecffa7727908b41fc3f883.jpg
      :D

      Usuń
    2. Największa beka jest, jak skapniesz się, że wszyscy "udają, że nie patrzą". Albo jak poprosisz któregoś o asekurację <3

      Usuń
  5. Ja na silownię nie chodzę, bo jakoś szkoda mi kasy. Byłam tylko parę razy jak gdzieś udalo mi się otrzymać wstęp za free i na początku czułam się dziwnie i bardzo skrępowana. Powtarzałam sobie w głowie, że jestem gruba, ale w końcu po to tutaj przyszłam, żeby coś z tym zrobić. Po 10 minutach treningu było już ok. Chyba nawet nikt się na mnie nie patrzył. Nigdy sama nie byłam, zawsze z przyjaciółką, więc to też rozluźniało atmosferę. Wolę ćwiczyć w domu też z tego względu, że wtedy z siebie więcej daję, bo nie wstydzę się, że spociłam się jak szczur i nie patrzę w ogóle na to jak wyglądam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nienawidzę siłowni. Szczerze i z całego serca. Miałam wiele podejść, ostatnie skończyło się złamaniem nogi i 3,5-miesięcznym L4. Nigdy nie byłam w stanie polubić tego miejsca i ćwiczeń, które miało dla mnie do zaoferowania. W odróżnieniu do basenu, który na prawdę uwielbiam, pływanie sprawia mi frajdę i radość, siłownia zawsze była męczarnią, a pójście na nią wymagało ode mnie zmuszenia się. Każdorazowo. Teraz zastanawiam się na fitnessem i chyba w końcu wrócę na ćwiczenia, zobaczymy jak mi pójdzie. Natomiast siłownia wiem, że jest nie dla mnie. A życie jest za krótkie, żeby się do czegoś zmuszać :) Prawdą jednak jest, że ludzie na siłowni mają w nosie innych ćwiczących. Nie jest dla nich ważne jak wyglądasz, czy masz figurę modelki czy 30 kilo nadwagi. Oni są tam po to żeby ćwiczyć. I Ty w końcu też ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to mamy dowód na to, jak wielkie znaczenie ma nastawienie :) powodzenia w tym, co lubisz :)

      Usuń
  7. Fajnie, że przełamałaś samą siebie i ćwiczysz bez względu na innych! Często wzrok innych ludzi przestaje motywować cię do czegokolwiek! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja mam trochę odmienne zdanie w kwestii porównań, dla mnie lokalna < sieciowa. W zeszłym roku przez pół roku chodziłam 2-3 razy tyg. do lokalnej siłowni gdzie przychodzili panowie i chłopaczki - kibice piłkarskiej drużyny. Nie myli po sobie urządzeń, na które się obleśnie pocili, generalnie dużo gadali, kręcili się, łazili, patrzeli zamiast ćwiczyć. Bo to było ich miejsce spotkań towarzyskich, a nie miejsce treningu. Pomieszczenia nie były duże więc wszędzie czuło się ich obecność.

    Od zeszłego tyg uczęszczam do sieciówki (nie Pure, innej) i jestem mega zadowolona. Sala wielka, urządzeń tyle że mam wrażenie, że na siłowni jestem tylko ja i moja muzyka w słuchawkach. Ćwiczę z radością, bo ludzie tam chodzą po to żeby ćwiczyć a nie plotkować i spędzać czas na wątpliwych rozrywkach towarzyskich. Trenerzy są super, w tej lokalnej nikt się mną przez półtorej roku nie zainteresował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie to o czym pisałam powyżej! W osiedlowej zwykle była jedna trenerka, "dostępna" tylko jak akurat nie prowadziła zajęć fitness (w gruncie rzeczy wówczas ucinała sobie pogawędki z wybranymi klubowiczkami, często nawet nie na sali, a w szatni), przy czym w ciągu ostatniej godziny zwykle już jej nie było. W FF mam kilku trenerów do samego końca. Każdy pomocny i zainteresowany. Dzisiaj trenerka nawet do mnie podeszła jak skończyłam biegać i pytała o trening, chcąc doradzić.

      Usuń
  9. A ja np. wolę kameralne siłownie. Czuję się trochę jak w takiej małej rodzinie, gdzie każdy ma swój cel, ale mimo wszystko wszyscy walczymy o lepszą formę ;) Jak to mówią dla każdego coś innego ! Ćwicz kochana nie ważne gdzie, ale ćwicz! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda forma ruchu jest dobra, no, chyba że jest to ruszanie ustami w McDonaldsie :D Kameralne siłownie są świetne! Pozdrawiam :)

      Usuń
  10. Ja bardzo bym chciała znaleźć czas na basen i na siłownię. No ale teraz nie ma kiedy. Nie wiadomo ile rehabilitacja M potrwa. Poza tym kiedyś pisałam o moich przeżyciach z klubem fitness, który niby ma pomóc w odchudzaniu ludziom, a mnie tylko zdołował i zdemotywował!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykre jest to, że idziesz zrobić coś ze sobą do klubu fitness, a jedyne co otrzymujesz to demotywacja i rozczarowanie. Teraz jestem już tylko gruba, a nie otyła i już się tak nie wstydzę, ale kiedyś wyjście na siłownie było dla mnie niemożliwością. Pozdrawiam!

      Usuń
  11. Gdyby u mnie w mieście znalazła się przystosowana siłownia to też bym z chęcią pochodziła :/

    OdpowiedzUsuń
  12. Co tu taka cisza? Że u mnie załamka to rozumiem, ale tu? Blondyna puk puk!

    OdpowiedzUsuń
  13. Blondyna jest mną zajęta drogie blogowiczki ;p Niedługo się pojawi i pochwali swoimi sukcesami ^ ^
    Motywator

    OdpowiedzUsuń
  14. Taaa..., ja i siłownia prezentujemy się przepięknie!
    http://zazie.com.pl/2014/11/odchudzanie-jak-zazie-ze-sportem-walczyla/

    OdpowiedzUsuń
  15. Sama sądziłam, że jestem za grupa na siłownię, ale w końcu się przemogłam i chodzę w miarę regularnie, co dwa dni. Na razie ósmy trening przede mną, ale się nie poddaję. Najważniejsze to zmienić nastawienie i nie nastawiac się na jakieś spektakularne efekty, tylko robić to dla siebie.

    Ja robię i dzielę się tym na moim blogu: http://celownik.net/jestem-za-gruba-na-silownie/

    OdpowiedzUsuń
  16. Polecam zacząć ćwiczenia od małych kroków, a jak Ci przeszkadza duży ruch na siłowni (tak miałam z początku) to wybierz się na jakąś mniejszą siłownie w godzinach wieczornych, ewentualnie polecam siłownię 24h:).

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja też zastanawiam się nad tym żeby zaczać chodzić na jakąś siłownię lub fitness. Może znacie jakieś dobre kluby fitness w Warszawie, które możecie mi polecić?

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...